Harmonia, piękno i pokój… PDF Drukuj Email
Wpisany przez Beata   
poniedziałek, 09 września 2013 09:54

Koniec lata - noce coraz chłodniejsze, wietrzna pogoda, zamglone poranki... Letnie kwiaty w ogrodzie pochyliły kielichy, poznikały wielobarwne motyle, słońce obniżyło swój pozorny bieg po nieboskłonie, ogrodowa ławeczka o. Kamila coraz dłużej w ciągu dnia zanurzona jest w cieniu.

 

Wędruję po ogrodzie z moim Aniołem Dobroci i Piękna pod rękę, rozmawiamy o przemijaniu czasu i cudownej perspektywie wieczności, niekończących się wędrówkach po bezkresach nowej ziemi i nowego nieba. Każdy czas ma swoje piękno i niepowtarzalne uroki, kolory jesieni zastąpią wkrótce przemijające już barwy lata. Refleksje nad upływającym czasem staną się poważnie-radosne, bo eschatologiczna wizja przyszłości musi być mimo wszystko pogodna i wypełniona dobrą nadzieją.

 

 

 

Mój Anioł jest zawsze radosny, nawet, gdy mówi o sprawach trudnych i smutnych, jego dźwięczny śmiech i głos wypełniają przestrzeń ogrodu i przestrzeń mojego serca. Uczy mnie w bardzo delikatny sposób, jak pośród codzienności życia odnajdywać ludzkie drogi….

 

 

Ponure echa wiadomości, docierające z rozmaitych miejsc naszej Ojczyzny, ale dziś przede wszystkim z krajów Lewantu, zwłaszcza z Syrii, gdzie liczba ofiar wojny zastraszająco wzrasta, a perspektywy geograficznie poszerzającego się konfliktu napawają lękiem miliony istot ludzkich. Zło wydaje się wszechwładne, nienawiść narasta, człowiek dla człowieka staje się wrogiem. Historia ludzka od tysiącleci zawsze przesycona była ludzkim cierpieniem, a współczesny czas, pomimo cywilizacyjnych osiągnięć i „postępu”, nie jest wcale symbolem mądrości, dobra i pokoju. Gdzie człowiek nie potrafi odnaleźć miłości, zwłaszcza w drugim człowieku, gdzie nie szuka jej, bo wydaje mu się słabością i nonsensem, wszędzie tam pojawia się straszliwa choroba nienawiści, zła i pasma cierpienia. Los ludzki i jego historia wydaje się być absurdem, ciągiem wydarzeń bez perspektywy i bez nadziei.

 

 

Zawsze w chwilach nacierającego zła w historię ludzką wkracza Matka Boża z ufnością, że usłyszymy Jej głos, że posłuchamy Jej ostrzeżeń, próśb, błagań, zauważymy Jej łzy, smutek i cierpienie. Maryja nie stosuje przemocy. Dla uratowania świata od grożącego mu zła używa ubogich, ale najskuteczniejszych środków. Do widzących w Medugorje Maryja mówi: „Ja daję wam tę broń przeciw Goliatowi, to jest moich pięć kamieni: różaniec – modlitwa serca, Eucharystia, Pismo Święte, post, comiesięczna spowiedź”. Królowa Pokoju z Medugorje chcąc wzruszyć zatwardziałe ludzkie serca mówi też do każdego z nas: „Gdybyś wiedział jak bardzo cię kocham, płakałbyś z radości”. Ale kto dzisiaj płacze z radości, że czuje się kochanym i to miłością z nieba? Wierzchołkiem góry lodowej zła jest kryzys wiary i odrzucenie Boga. Jeśli Bóg jest sensem wszelkiej egzystencji, to czy można uratować Ziemię i człowieka od absurdów i nonsensów, które wymyślił i którym uwierzył człowiek? Czy człowiek sam potrafi jeszcze coś mądrego uczynić? Czy jest w stanie powrócić do Boga, usłuchać błagań i rad Matki Bożej? Wiele wydarzeń zmieniło radykalnie bieg historii, żeby tylko wymienić niektóre z nich, jak krucjaty różańcowe i niezwykłe interwencje Maryi (Lepanto 1571, Cud nad Wisłą1920, Filipiny 1986, Węgry 2010).

 

 

Narastający od ponad 2 lat konflikt zbrojny w Syrii pochłonął już ponad 100 tysięcy ofiar, liczba uchodźców do krajów ościennych zbliża się do około 2 milionów, wewnątrz kraju opuściło swe domy ponad 4 miliony osób. Groźba konfliktu ponadregionalnego, a nawet globalnego staje się coraz bardziej realna.

 

 

Papież Franciszek nieustannie apeluje o pokój. Dnia 1 września, przed modlitwą na Anioł Pański oznajmił: „Postanowiłem ogłosić w całym Kościele 7 września, wigilię święta Narodzenia Maryi, Królowej Pokoju, dniem postu i modlitwy w intencji pokoju w Syrii, na Bliskim Wschodzie i na całym świecie, i także zapraszam, aby przyłączyli się do tej inicjatywy, w sposób, jaki uznają za najbardziej odpowiedni, bracia chrześcijanie niekatolicy, osoby wyznające inne religie oraz ludzie dobrej woli… 7 września zgromadzimy się tu, na placu św. Piotra, w godzinach od 19 do 24 na modlitwie, w duchu pokuty, aby błagać Boga o ten wielki dar…”… o pokój. Dołączmy się do apelu Papieża, weźmy w swoje ręce różańcowy oręż Maryi, uwierzmy w nieprawdopodobną moc Bożego słowa, modlitwy, postu, odnówmy przymierze wiary z naszym Stwórcą w trwającym jeszcze roku wiary. Może się, bowiem okazać, że los nasz i świata jest w naszych rękach. Odbudujmy autentyczną relację miłości z naszym Panem, bowiem bez niej świat może się stać pustynią, planeta życia może pozostać planetą śmierci.

 

 

Pewnego razu Jezus wypowiedział w synagodze tylko dwa słowa: „Wyciągnij rękę!” i uschła ręka człowieka ożyła. Wywołało to furię nienawiści - za dobro uczynione w dzień święty. Nienawiść za dobro i miłość. W Jezusie budzi się smutek i gniew. Boży gniew jest zawsze reakcją na głupotę i zatwardziałość serca, pozorną i obłudną wiarę, odrzucenie Bożej miłości przez człowieka. A wydawałoby się, że wszystko jest bardzo proste i jasne: czyń dobro zawsze, w każdym czasie, w święto i w dzień powszedni. Miłość i pragnienie czynienia dobra muszą być na stałe wpisane, a nawet wyryte w twoim sercu. Wszystkie, najbardziej tragiczne sytuacje, zagrażające ludzkości, na jedno słowo Jezusa przestałyby istnieć, gdyby w naszych sercach pojawiła się miłość, niezbędna do uruchomienia Bożej mocy. Bez tej mocy świat nie odzyska pierwotnej harmonii, piękna, które Bóg wlał w swoje dzieła stwórcze.

 

 

Gdy wędrowałem po przyklasztornym parku mój ukochany Anioł Dobroci i Piękna opowiedział mi historię życia i myśli niezwykłej kobiety z XII wieku – św. Hildegardy z Bingen. W tej świętej zakonnicy poruszyło mnie jej patrzenie na świat, jako na wyjątkowe, pięknie i harmonijnie ukształtowane dzieło Stwórcy. 

 

 

Takiego spojrzenia brakuje dzisiaj człowiekowi, który odrzucając Boga, akceptuje chaos, a równocześnie w głębi swojego człowieczeństwa odczuwa potrzebę odkrycia mądrości i sensu we wszystkim, co istnieje i odnalezienia miłości, jako fundamentu świata ożywionego i nieożywionego. Duch św. Hildegardy ma coś z anielskości, bowiem w moim Aniele, z którym prowadzę stały dialog, dostrzegam nieustającą tęsknotę za harmonią i pięknem świata. Współczesna cywilizacja potrzebuje uzdrowienia i odnowienia Bożego ładu wszędzie, gdzie został wymazany. Potrzebuje postaci na miarę św. Hildegardy, którą papież Benedykt XVI wydobył z lamusa europejskiej historii i 7 października 2012 roku ogłosił doktorem Kościoła. Inaczej, wszystkie ludzkie osiągnięcia staną się pozornymi, a zło, przemoc, niesprawiedliwość, wojny, rozmaite dewiacje, będą normami postępowania w życiu, prowadzącym do cywilizacyjnej zagłady.

 

 

Za Jezusem szło wielkie mnóstwo ludu. Gdyby dzisiaj, Jezu, osobiście wygłaszał rekolekcje w różnych miejscach Polski, kościoły byłyby wypełnione. Sława o Nim, jako wyjątkowym charyzmatyku i uzdrowicielu, rekolekcjoniście, obiegłaby wszystkie regiony Polski. Na Stadionie Narodowym w Warszawie brakłoby miejsc. Nawet ateiści i byli księża z ruchu Palikota też chcieliby Go zobaczyć, usłyszeć, dotknąć, wielu może uwierzyłoby. I duchy nieczyste, które pojawiłyby się wraz ze zniewolonymi i opętanymi wołałyby: „Ty jesteś Syn Boży!”. Czy te tłumy odzyskałyby wiarę, czy byłby to jedynie chwilowy zryw. Co by się stało z tą wiarą, gdybyś wsiadł na statek i odpłynął gdzieś daleko, w nieznanym kierunku. Czy nie obudzilibyśmy się kolejnego dnia i powiedzieli do siebie: „ale miałem piękny i dziwny sen?”

 

 

Żyjemy w czasie, kiedy potrzebna jest ustawiczna, nowa ewangelizacja, wszędzie gdzie żyje człowiek.

 

 

Najpierw mówcie: pokój temu domowi. Czymże byłoby, czym jest serce wypełnione?

Lękiem? Gdzie jest lęk, tam nie ma Boga.

Bóg jest pokojem. Zawsze próbuj podawać pokój twojego serca każdemu.

Domy wypełnione pokojem, to serca pełne pokoju. Pokój, to nadzieja dla świata.

Tylko Bóg jest nadzieją dla świata - bez lęku, nienawiści. Miłość i pokój.

Bóg, miłość, pokój – nadzieją świata i człowieka.

 

 

Niechaj Niepokalana Dziewica obdarzy świat Bożym pokojem, by znikła przemoc i wojna. I nasze serca także niech wypełni pokojem, nadzieją i miłością. Pozwólmy Jej to uczynić

 

 

Serdecznie pozdrawiam wszystkich.

 

 

O. Ludwik

 

 

Wieruszów, 7 września 2013 r.