Autor Księgi Przysłów mówi, że „przewlekłe czekanie jest raną dla duszy, ziszczone pragnienie jest drzewem życia” (Prz 13,12). Gdy ostatnim razem pisałem o czekaniu i oczekiwaniu, nie sądziłem, że wielu czytających ten tekst odbierze w kategoriach smutku. Oczywiście, smutki pojawiają się w naszej codzienności. Jezus w Ogrojcu też był bardzo smutny. Ale prawdziwy, nieustający, zabijający człowieka smutek jest wtedy, gdy w sercu nie ma nadziei, bo wtedy pozostaje beznadzieja. Gdy jest nadzieja, najbardziej przewlekłe czekanie, choćby było duchową raną jest błogosławieństwem. Tam, gdzie jest nadzieja nie ma zwątpienia. Nie lękajmy się stawać w prawdzie wobec rzeczywistości, która wypełniona jest nieustającym oczekiwaniem na spełnienie pragnień, tęsknot, marzeń, ale i spełnienie zadań, zamysłów. Tak często wydają się one przecież nierealne. Gdyby Jezus wypełnił się smutkiem myśląc o tym, co Go czeka, gdyby zwątpił w sens swojej misji, jak wyglądałoby nasze życie, myśl o przyszłości? Oczekiwaniu, choćby było długie musi towarzyszyć nadzieja. Jeśli jej braknie, wtedy w sercu pozostanie pustka i rzeczywiście, nieustający smutek. Prośmy, więc Boga o dar i łaskę nadziei, ufności oraz radości.
|