Wtorek czwartego tygodnia Wielkiego Postu PDF Drukuj Email
Wpisany przez Beata   
wtorek, 29 marca 2022 05:12

Wtorek, 29 marca 2022 roku,


IV tydzień Wielkiego Postu, Rok C

Słysząc słowa dzisiejszej Ewangelii, możemy zauważyć, że rodacy Pana Jezusa po raz kolejny okazali się nieludzcy. Dostrzegli uzdrowionego człowieka, który dźwigał swoje łoże – zapewne były to nosze, na których został przyniesiony do sadzawki – i zamiast cieszyć się, że chory odzyskał sprawność w nogach, byli zbulwersowani tym, że w szabat niósł on ze sobą swoje łoże. Na drugi plan zszedł cud uzdrowienia. Dla nich ważniejsze było przestrzeganie pewnych ustalonych praw i zwyczajów.

 

 

 

Może nas oburzać takie postępowanie Żydów. Jednak warto przy tym poznać kontekst żydowskiego prawa, które obowiązywało w czasach Pana Jezusa. Było to prawo bardzo skomplikowane. Uczeni żydowscy doszukali się bowiem w Prawie Mojżeszowym 248 nakazów i 365 zakazów. Daje to nam w sumie 613 przykazań. Żydzi dzielili je na wielkie i małe. Nie było wśród nich zgody, które z nich są ważniejsze, a które mniej ważne. Byli skłonni wszystkie uważać za równie ważne.

 

A skąd wzięło się to prawo? Na początku Bóg nakazał Izraelitom zachowywanie szabatu. Następnie, gdy zostało sformułowane Prawo Mojżeszowe, przykazanie to rozbito na różne kategorie czynności, których nie wolno było wykonywać Izraelitom. Jednak z czasem przepisy te zaczęły urastać w tysiące ustaleń dotyczących rozmaitych czynności życia codziennego. Jak można się tego spodziewać, niektóre z nich były bardzo drobiazgowe. Na przykład, zakazane było przenoszenie większej ilości mleka niż jeden łyk. Prawo szabatowe zabraniało np. przenosić rzeczy cięższych od figi. W szabat nie można było niczego pisać, nawet patykiem na piasku. Nie wolno było niczego zapalać, gasić, zmniejszać, zwiększać ognia. Co więcej, Izraelita nie mógł wynosić czegokolwiek z domu. A kiedy wyszedł z niego, nie mógł mieć przy sobie nawet kluczy do drzwi.

 

I w tym świecie drobiazgowych przepisów pozbawionych miłości pojawia się Jezus. Jego punkt widzenia był odmienny. Jezus nade wszystko swoim postępowaniem, całą swoją działalnością objawiał, że w świecie, w którym żyjemy, potrzebna jest miłość, a nie wykonywanie pustych gestów na pokaz.

 

Jak ważne jest prawo miłości, które przewyższa ludzkie zasady, opowiada historia ks. Jerzego Langmana, który w czasie II wojny światowej był więźniem niemieckiego obozu w Dachau. W swoim pamiętniku opisał pewną historię. Otóż w czasie wojny w Niemczech katowano tysiące ludzi w obozach koncentracyjnych i odprawiano uroczyste nabożeństwa w świątyniach. Ludzie spieszyli na Msze św. do kościoła, przechodząc obojętnie obok więźniów, którzy wyciągali ręce po kawałek chleba czy kubek wody. Proboszcz robił skrupulatne ogłoszenia parafialne, ale słowem nie wspomniał, by udzielić pomocy więźniom przebywającym przez jakiś czas w ich parafii. Tak było w mieście Stamsried. Proboszcz, który przychodził do kościoła w niedzielny poranek, gdy nas prowadzono do ciężkiej pracy, był według wymagań prawa kanonicznego na pewno wzorowym człowiekiem. Widać to było choćby przy informacjach, jakie przekazywał wiernym. Wzorowo wydawał i wykonywał zarządzenia parafialne, jakie były wywieszone przy wejściu do kościoła. To prawda. Ale i to prawda, że jego parafianie nie wyszli do umierających ludzi, by im pomóc. Złowrogi był ten „religijny ordnung”. To dokładność, skrupulatność, precyzja słów i przy tym martwa definicja miłości bliźniego.

 

W naszym życiu strzeżmy się postawy rodaków Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. Kierujmy się bardziej miłością bliźniego niż pustymi frazesami i zasadami, które nie pozwalają nam w bliźnim zobaczyć przede wszystkim naszego brata, któremu trzeba pomóc.

 

 

autor: o. Łukasz Baran CSsR Redemptorysta Prowincji Warszawskiej obecnie duszpasterz w Parafii Świętego Klemensa Hofbauera oraz kapelan Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego – Warszawa

źródło:


Poprawiony: wtorek, 29 marca 2022 15:21