Jakże trudno przeniknąć dramat tamtych chwil. Jezus katowany na oczach ludzi. Niektórzy płakali, odwracali głowy, inni upajali się widokiem zmasakrowanego ciała znanego cudotwórcy. „Nie może sobie pomóc?”, myśleli. Jezus wiedział, dlaczego cierpi, dlaczego w taki sposób. Wiedział, jakie męki jeszcze Go czekają. Bardzo się bał, lecz poszedł drogą, którą wybrał z miłości do Ojca i ludzi.
Boli skaleczenie palca, przecięta stopa, gdy chodzimy na brzeg jeziora zaśmieconego kawałkami stłuczonego szkła. Jezus przywiązany do słupa, otoczony przez sześciu muskularnych siepaczy doświadczał okrutnego bólu. Owi mężczyźni trzymając w ręku pejcze skórzane z łańcuszkami zakończonymi ołowianymi kulkami z haczykiem na końcu główki, zachowywali się tak, jakby katowanie Nauczyciela sprawiało im wielką przyjemność. Zadawanie bólu, którego nie sposób wyrazić, było ich radością, choć trudno mówić o radości, bo ta ma zawsze wydźwięk odnoszący się do dobra. Żądza niszczenia, pasja zadawania bólu była ich chlebem powszednim.
Jezus miał podbite oczy. Oblicze ociekało potem i krwią. Nie mógł patrzeć na zgromadzonych, gdyż pozlepiane włosy zasłaniały pole widzenia. Arcykapłani i uczeni w Piśmie triumfowali. Jakże byli podobni do siepaczy. Im nie wolno było nikogo ukarać śmiercią, a przecież kłamliwe i niedorzeczne oskarżenia były ewidentnym wydanie wyroku. Nie chcieli zbrudzić sobie rąk krwią, która tryskała z ciała Skazańca. Byli winni tej krwi. Tak otępiali, że nie przeczuwali jak dramatyczne słowa wypowiadają przeciw sobie i własnemu narodowi: „Krew Jego na nas i na dzieci nasze”.
Krew Jezusa to życie dla tych, którzy Jemu uwierzyli. Na oczach Żydów żądnych krwi, choć o tym nie wiedzieli, Jezus składał ofiarę ze swojego życia. Celebrował ją za nich, za ich dzieci, za naród żydowski i wszystkich, których umiłował. Tym, którzy Go skazali dawał życie, przez swoją Krew. Można być zaślepionym nienawiścią, człowiekiem zamkniętym w swoich doktrynalnych przekonaniach, który niszczy innych przekonany o tym, że się nie myli. Dramat ludzi, którzy nie czynią refleksji nad tym, co widzą i słyszą, nad znakami, spotkanymi ludźmi przychodzącymi w imię Pana Zastępów. Jezus na oczach swoich oprawców usprawiedliwiał ich i całą grzeszną ludzkość.
Ból, który ktoś nam zadaje, może rodzić uczucia nienawiści, chęć zemsty, głęboki żal, powodować zamknięcie się w sobie. Jezus w tym wielkim bólu i ludzkiej nienawiści zachowuje miłość do człowieka. To jest nie do pojęcia. Okazuje się możliwe jedynie dla Boga i tych, którzy pragną w Jego Imię odpłacać miłością na nienawiść, dobrem zwyciężać zło.
autor: ks.Józef Pierzchalski SAC
źródło:
|