W głębinach serca PDF Drukuj Email
Wpisany przez Beata   
środa, 26 marca 2014 13:02

„Patrzysz w głębinę naszego serca, znasz ludzką słabość i bezwład woli

Przeto nam okaż swe miłosierdzie, kiedy do Ciebie wracamy, Boże”.

 

 

Tak woła naszymi ustami jeden z hymnów wielkopostnych. I echo tego wołania powraca jak delikatny uśmiech Boga, jak promienie zachodzącego spoza chmur słońca. A z głębin serca wyłaniają się wspomnieniami wydarzenia z odległej przeszłości oraz te z ostatnich miesięcy i dni. Dlaczego są tak wyraźne, dlaczego nie rozpływają się w zapomnienie jak wieczorne chmury na niebie? Tylko Bóg to wie, bo tylko On patrząc w głębinę serca zna moje słabości i bezwład mej woli.

 

 

 

Po ponad trzech miesiącach powracam do pisania. Na jak długo? Z trudem odnalazłem ostatni, Bożonarodzeniowy felieton. Miniony czas upłynął bardzo szybko. Próbuję pozbierać myśli jak okruchy chleba, który mi smakuje. Czasami przed północą zaglądam do klasztornej kuchni, by odnaleźć kromkę dobrego chleba i gdy ją spożyję, wtedy dopiero mogę zasnąć pośród kolorowych wspomnień – z odległej przeszłości oraz tych z ostatnich miesięcy i dni.

 

 

Jeszcze pod koniec minionego roku otrzymałem list od pana Zbigniewa Rząsy z Krakowa – twórcy scen biblijnych w technice intarsji. Poprosił mnie o napisanie rozważania do sceny, przedstawionej na jego obrazie i zatytułowanej słowami ze znanej piosenki religijnej: „Jeżeli chcesz mnie naśladować…”. Co jakiś czas powraca do mnie ten motyw i przed oczyma serca staje obraz pana Zbigniewa. Może, dlatego, że w minionym czasie Bóg stawiał na mojej drodze osoby obciążone rozmaitymi krzyżami, realnymi i bardzo konkretnymi cierpieniami. A może też, dlatego, że naśladowanie Chrystusa jest wciąż dla każdego, również dla mnie, zadaniem. Czy umiem jednak wypełniać to Boże zadanie?

 

 

Uznałem za sensowne powtórzyć w tym felietonie tekst podarowany p. Zbigniewowi i kopię jego niezwykłego obrazu:

 

 

„Usłyszałem w sercu Twój głos, Panie. Nie zrozumiałem słów i wyruszyłem na bezdroża życia, by Cię odnaleźć i zapytać, czego chcesz ode mnie. Zabrałem ze sobą wszystko, co wydawało mi się ważne – moje wspomnienia, pragnienia, tęsknoty, radości i smutki, niepokoje i cierpienia, słabości i grzechy. To wszystko było moim życiem. Gdy szedłem ciemną doliną bezradności i niemocy usłyszałem znowu Twój głos, Panie: ‘każde cierpienie ma sens, jeżeli chcesz Mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy dzień i chodź ze mną zbawiać świat’ w dzisiejszy, trudny czas, w XXI już wiek. Odpowiedziałem: ‘Oto, jestem! Chcę iść Twoimi drogami, Panie’. Odczułem, jak to, co niosę po bezdrożach życia, przygniata moje ramiona. Z trudem podniosłem oczy i zobaczyłem nad sobą błękit nieba. Gdzie jesteś, Panie? Spojrzałem na swoje ramiona i zobaczyłem krzyż; usłyszałem głos: ‘Jestem tam, gdzie twoje życie, gdzie twój krzyż. Podaruj mi swój krzyż’. Zamknąłem oczy i odpowiedziałem: ‘Oto, jestem!’ Poczułem dotknięcie. Otworzyłem oczy. Ramionami obejmowałem ciało Zbawiciela wiszące na krzyżu. Zrozumiałem, że krzyż mojego życia stał się jednością z Jego krzyżem zbawienia. Bo ‘codzienność wiedzie przez Krzyż, większy im kochasz goręcej’. Taka jest tajemnica miłości. Przemijają ludzkie pokolenia, przemijają cywilizacje i tylko miłość nie przemija. Krzyż Chrystusa pozostaje znakiem tęsknoty Boga za człowiekiem. Historia miłości jest zawsze nieprzemijającą historią Krzyża. ‘Jeżeli chcesz mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy dzień…’

 

 

 

Już trzecia niedziela Wielkiego Postu. Wracam myślami do końca stycznia, do Ziemi Świętej. Via Dolorosa, którą szliśmy wówczas śladami Jezusa… Obraz p. Zbigniewa ukazuje drogę krzyżową pojedynczego człowieka, który dotarł ze swoim krzyżem na ramionach do ukrzyżowanego Boga. Na jerozolimskiej drodze krzyżowej dostrzegłem drogi krzyżowe wszystkich czasów, wszystkich pokoleń ludzkich, wędrujących przez świat, zroszony świętą krwią Chrystusa, nasycony i uświęcony tą krwią. Jezus ze swoim krzyżem wciąż wędruje poprzez kontynenty i wszystkie miejsca, gdzie żyje człowiek. Poprzez dzieje świata rozlega się Jego wołanie: „Jeżeli chcesz mnie naśladować, to weź swój krzyż…”

 

 

 

 

I idą za Tobą miliony Bożych pątników, wypełniają po horyzont naszą planetę, nasyconą Twoją zbawczą krwią i cierpieniami pokoleń, ludów i narodów. I mimo trudów, bólu i cierpień, szerzącego się zła, wciąż jesteś, Panie, światłem nadziei dla umęczonego świata. Twoja pochylona postać z krzyżem na ramionach rozświetla wszelkie ciemne i mroczne doliny. Rozpoznajemy w Tobie inne, jasne postacie, przemierzające pielgrzymimi szlakami ziemię, rzesze świętych… znajome sylwetki Twoich wiernych uczniów… Jana XXIII, Jan Pawła II, którzy dotarli już do królestwa niebieskiego, w ramiona Ojca.  Via Dolorosa Boga i człowieka, razem, aż do kresu, gdy niebo będzie nowe i ziemia nową będzie...

„Patrzysz w głębinę naszego serca, znasz ludzką słabość i bezwład woli

Przeto nam okaż swe miłosierdzie, kiedy do Ciebie wracamy, Boże”.

 

 

 

Bierzmy nasze życiowe krzyże i rozglądnijmy się dokoła, by zobaczyć jeszcze krzyże, których do tej pory nie dostrzegliśmy, krzyże naszego czasu i pokolenia… Zamordowane dzieci, które nie zdążyły się narodzić, rodziców niepełnosprawnych dzieci na sejmowych korytarzach, oczekujące ludzkiej sprawiedliwości i miłosierdzia, zabitych na Majdanie w Kijowie młodych chłopców, których krzyżowe drogi nagle urwały się nad przepaścią zła i nienawiści, palestyńskie dzieci za betonowym murem w Betlejem, w ramionach ukrzyżowanej miłości 80 letniej siostry Rafaeli … Tyle krzyży w bezmiarze naszej ojczyzny Ziemi…

 

 

 

 

 

…A dzisiaj Zwiastowanie Pańskie i Dzień Świętości Życia. I Anioł przyszedł do Maryi prosząc, by stała się Służebnicą Pańską i przyjęła do swojego serca Zbawiciela świata, jako Syna. I Słowo stało się Ciałem i zamieszkało z nami i pośród nas.

 

 

Otwórz swoje serce, Bracie i Siostro, aby Jezus wciąż tam się rodził i przemieniał każdego z nas i nasz trudny świat mocą swojej ukrzyżowanej miłości. Niech błogosławieństwo tej, która jest pełna Bożej łaski umocni i uzdolni nas do niesienia krzyża razem z Jezusem.

 

 

 

Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy nie zwątpiliście oczekując 113 felietonu.

 

 

 

o. Ludwik

Wieruszów, dn. 23-25 marca 2014

 

Poprawiony: czwartek, 07 marca 2019 23:44