Wołania Świętego Jana Pawła PDF Drukuj Email
Wpisany przez Beata   
poniedziałek, 05 maja 2014 12:32

Dzień 27 kwietnia zapisał się wśród globalnych wydarzeń bardzo wyraziście. Historia nie może, bowiem pominąć milczeniem kanonizacji w jednym dniu dwóch wielkich Papieży epoki współczesnej, którzy po swoim odejściu pozostawili świat innym niż był. Jan XXIII był papieżem mojej młodości, czasu wchodzenia w dojrzałe życie.

 

 

Kochałem tego ‘papieża dobroci’, fascynowała mnie jego postać, miałem też szczęście być przy świecy zapalonej na ołtarzu w katakumbach św. Kaliksta w dniu, w którym tam odprawiał Mszę św. - przy starożytnych, świętych prochach chrześcijan. Jan Paweł II był moim papieżem, bo tak jak On większość życia spędziłem w Krakowie. Jego przywiązanie do Polski i do Kościoła było dla mnie wyznacznikiem drogi mojego życia.

 

 

 

 

 

Chociaż uwaga całego chrześcijańskiego świata skoncentrowana była na wydarzeniach w Rzymie, to przecież i w Wieruszowie kanonizacyjne uroczystości też przybrały swój niepowtarzalny kształt i przebieg. Już w wigilię Niedzieli Bożego Miłosierdzia przyklasztorny park przybrał odświętny wygląd. Słońce wypełniło swoim blaskiem nadprośniańskie zaułki a wiosenna szata we wszystkich odcieniach zieleni nadała parkowej przestrzeni wyraz nieziemskiego piękna. Nadzwyczajnym wydarzeniem było pojawienie się po raz pierwszy w tym roku ogromnej rzeszy śpiewających ptaków. Polifonia ptasich chórów pozwalała się domyślać, że ten wigilijny dzień nie jest zwyczajny, że zbliża się jakieś znaczące wydarzenie. Niedziela Miłosierdzia stała się przedłużeniem poprzedniego dnia. Ptasi koncert nad Prosną trwał przez cały dzień. A w wieruszowskim Sanktuarium Miłosiernego Jezusa Pięciorańskiego czas się zatrzymał przed wizerunkiem umęczonego Zbawiciela. Przestrzeń świątyni wypełniła serdeczna modlitwa wdzięczności za dar kanonizacji dwóch nowych, wielkich Świętych. Z głębi serca wciąż wydobywały się Słowa Psalmu 118: „Oto dzień, który Pan uczynił: radujmy się zeń i weselmy!... Wysławiajcie Pana, bo jest dobry; bo Jego łaska trwa na wieki”.

 

 

 

Po wieczornej Mszy św. o godzinie 19.00, kiedy już wypowiedzieliśmy imiona dwóch Papieży, jako świętych, w wieruszowskiej świątyni rozpoczął się specjalny koncert kanonizacyjny – wielka dziękczynna modlitwa… Ojcze Nasz, Magnificat, Alleluja, Agnus Dei… Mozart, Haendel, Moniuszko… Brat Franciszek poszerzył swój chór „Lira” o solistów z zewnątrz. Dwaj kanonizowani namiestnicy Chrystusa wraz z uczestnikami koncertu zapewne z podziwem wsłuchiwali się w niemal anielskie głosy chórów i solistów, wypełniające wnętrze kościoła.

 

 

 

Czas od śmierci i pogrzebu Jana Pawła II w 2005 r. aż do Niedzieli Bożego Miłosierdzia w bieżącym roku wypełniony był nieustającym wołaniem tysięcy wiernych z Placu Świętego Piotra w Rzymie: „Santo Subito!” Wołaniem powracającym jak echo. I był to czas modlitwy i oczekiwania. Te 9 lat, chociaż dłużyły się, trwały przecież tylko dziewięć lat. Tydzień temu, 27 kwietnia wołanie Santo Subito dopełniło się w Rzymie, na świecie, w Polsce, Krakowie, Warszawie, także w Wieruszowie i w tylu innych miejscach.

 

 

 

W ciągu 27 lat pontyfikatu Jana Pawła II i później, w ciągu kolejnych 9 lat po Jego śmierci wielokrotnie zadawałem Mu pytanie: „Kim jesteś, Janie Pawle? Myślałem, bowiem, że skoro w dzień kanonizacji Bóg w uroczysty sposób obdarzył Go znamieniem świętości, to tym samym potwierdził też charyzmat, zadanie i powołanie, którymi Go obdarował dla nas, na dzisiejszy czas. Może w historii ludzkiej były trudniejsze epoki, ale dla nas ta dzisiejsza nie jest łatwa. Czy mimo tego czas, w którym pozwolił nam Bóg żyć nie jest czasem łaski, wzrastania w pięknie, dobru i świętości? Skoro podarował nam takiego świętego, jak Jan Paweł, to po to, byśmy uczyli się od niego, jak przemieniać serca ludzkie i serce świata? Czy Święty może mieć ważniejsze zadanie do wykonania, jak przemienianie świata w coraz świętszy, abyśmy dążąc do świętości, zanurzali się coraz pełniej i głębiej w świętości samego Boga?

 

 

 

Od początku pontyfikatu nauczanie papieskie było nieustającym wołaniem, skierowanym do ludów i narodów, do każdego człowieka: „Nie lękajcie się!” „Otwórzcie drzwi Chrystusowi!” - „Bogu, który bogaty jest w miłosierdzie”. To Boże echo wiary, nadziei i miłości, od tamtego czasu obiega świat i wciąż trwa. W pierwszej Encyklice „Redemptor hominis” – „Odkupiciel człowieka”, ogłoszonej już w 1979 roku, Jan Paweł napisał, że „objawienie miłości i miłosierdzia ma w dziejach człowieka jedną postać i jedno imię. Nazywa się: Jezus Chrystus”. Wołanie papieskie o Chrystusa nabiera dziś coraz większej mocy, gdyż tylko Jego obecność w naszym życiu nadaje mu sens.

 

 

 

Drugie wielkie wołanie Jan Paweł skierował w 1979 roku, podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, – wołanie do Ducha Świętego: „I wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II papież, wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi!” (Homilia Jana Pawła II podczas Mszy św. odprawionej w Warszawie na placu Zwycięstwa 2 czerwca 1979 r).

 

 

 

I Duch Święty zstąpił i rozpadły się totalitarne systemy wschodniej i środkowej Europy i rozpoczęło się mozolne budowanie na nowo odzyskanej wolności przez Polaków i inne zniewolone narody.

 

 

 

 

Z trzykrotnym wielkim wołaniem Jan Paweł zwrócił się do Niepokalanego Serca Maryi w latach 1982, 1983 i 1984 poświęcając Jej świat: „…Przyjmij, o Matko Chrystusa, to wołanie nabrzmiałe cierpieniem wszystkich ludzi! Nabrzmiałe cierpieniem całych społeczeństw! Niech jeszcze raz objawi się w dziejach świata nieskończona potęga Miłości miłosiernej! Niech powstrzyma zło! Niech przetworzy sumienia! Niech w Sercu Niepokalanym odsłoni się dla wszystkich światło nadziei!” (Jan Paweł II, Fatima, 13 maja 1982 r., Watykan, 16 października 1983 r., Watykan, 25 marca 1984)

 

 

 

Uwieńczeniem papieskiego pontyfikatu stało się ostatnie wielkie „wołanie” – 17 sierpnia 2002 roku. W 24 roku swojego pontyfikatu, z łagiewnickiego wzgórza w Krakowie Jan Paweł wypowiedział słowa aktu zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu: „Boże, Ojcze miłosierny, który objawiłeś swoją miłość w Twoim Synu Jezusie Chrystusie i wylałeś ją w Duchu Świętym, Pocieszycielu, Tobie zawierzamy dziś losy świata i każdego człowieka. Pochyl się nad nami grzesznymi, ulecz naszą słabość, przezwycięż wszelkie zło, pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi doświadczyć Twojego miłosierdzia, aby w Tobie, trójjedyny Boże, zawsze odnajdywali źródło nadziei. Ojcze przedwieczny dla bolesnej męki i zmartwychwstania Twego Syna, miej miłosierdzie dla nas i całego świata! Amen”.

 

 

 

Dzień później na Krakowskich Błoniach Papież uzasadnił potrzebę i ważność wypowiedzianego aktu zawierzenia: „nadszedł czas, żeby Chrystusowe przesłanie dotarło do wszystkich, zwłaszcza do tych, których człowieczeństwo i godność zdaje się zatracać w . Nadszedł czas, aby orędzie o Bożym miłosierdziu wlało w ludzkie serca nadzieję i stało się zarzewiem nowej cywilizacji – cywilizacji miłości”.

 

 

 

Kanonizacja uświadomiła mi, jak bardzo dzisiaj potrzebujemy pomocy Jana Pawła II, jako świętego, aby stał się potężnym Patronem Polski, Europy i całego świata. Niechby orędzie Bożego miłosierdzia wyszło z łagiewnickiego wzgórza jak iskra, jak płomień, dotarło do Jasnej Góry, ogarnęło całą Polskę, świat. Teraz przyszedł czas naszego wielkiego wołania do św. Jana Pawła, by stał się Bożym posłańcem i zwiastunem nowej, błogosławionej epoki. Dzisiejszy świat potrzebuje kolejnego wielkiego i świętego znaku - Bożego orędownika, który wraz z Niepokalaną Bożą Rodzicielką otwierał będzie wszystkie drzwi, wciąż jeszcze pozamykane - dla Chrystusa, zwłaszcza te zaryglowane drzwi ludzkich serc, który będzie prowadził ludy i narody do nowej, tyle razy przez Niego zapowiadanej, cywilizacji Miłości, która jest cywilizacją prawdy i życia.

 

 

 

 

Kończąc ten felieton wsłuchajmy się w jeszcze jedno wołanie naszego świętego Jana Pawła: „Nie lękajcie się być świętymi! Bóg poprzez dzieje wciąż nam mówi: nie lękajcie się Mnie, bo Ja chcę abyście oglądali Mnie twarzą w twarz, abyście byli świętymi, tak jak wielu przed wami”.

 

 

 

Czas biegnie szybko. Dużo spraw i obowiązków osacza mnie. Nie radzę już sobie z nimi. Przyjaciele z Warszawy przysłali mi świecę „św. Jana Pawła” zapaloną od iskry miłosierdzia Bożego z łagiewnickiego sanktuarium w Krakowie. A ja posyłam wszystkim pozdrowienie i błogosławieństwo od Matki Bożej Królowej Polski, bo to już przecież Trzeci Maj. Cały dzień próbowałem zrozumieć, co znaczy, że Niepokalana Maryja wciąż jest i chce pozostać naszą Królową, na czym polega Jej królewskość.

 

 

 

 

Serdecznie pozdrawiam i załączam swoje modlitwy nieustające.

 

 

 

o. Ludwik

 

 

 

 

Wieruszów, 29.IV – 3.V.2014 r.

 

 

 

 

 

Poprawiony: poniedziałek, 05 maja 2014 12:49