Dialog chrześcijańsko-żydowski (odc. 227). Jan Paweł II w 1997 r.: wołanie o pokój i sprawiedliwość PDF Drukuj Email
Wpisany przez TOMASZ32-VAD   
środa, 03 lipca 2013 00:40

Apelując o pokój, Jan Paweł II zaznaczał często, że musi on być sprawiedliwy. Nieraz przypominał o tym, gdy mówił o sytuacji w Ziemi Świętej. Sprawy z nią związane stanowiły stały punkt jego przemówień na noworocznych audiencjach dla korpusu dyplomatycznego. Tak było również 13 stycznia 1997 r. Papież wzywał wtedy, by nie zmarnować wysiłków podejmowanych w latach 90. zeszłego stulecia, począwszy od konferencji w Madrycie, która w 1991 r. zgromadziła przy jednym stole obrad Palestyńczyków, Izraelczyków i ich arabskich sąsiadów.

 

 

 

 

 

„Dla chrześcijan w szczególności ta Ziemia Święta pozostaje miejscem, w którym po raz pierwszy zostało ogłoszone to orędzie miłości i pojednania: «Pokój na ziemi ludziom dobrej woli» (Łk 2, 14). Wszyscy razem – Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie, Izraelczycy i Arabowie, wierzący i niewierzący – muszą tworzyć i umacniać pokój: pokój oparty na traktatach i na zaufaniu oraz pokój serc! – mówił Jan Paweł II. – W tej części świata, jak i gdzie indziej, sprawiedliwy i trwały pokój będzie możliwy tylko wówczas, gdy zostanie oparty na lojalnym dialogu między równoprawnymi partnerami, na poszanowaniu historii i tożsamości każdego, na prawie narodów do swobodnego decydowania o własnym losie, na niepodległości i bezpieczeństwie. Od tej zasady nie ma wyjątku! Wszyscy ci, którzy wspomagali strony bezpośrednio zaangażowane w trudny proces pokojowy na Bliskim Wschodzie, muszą teraz podwoić wysiłki, aby skromny kapitał zaufania do tej pory zgromadzony nie został roztrwoniony, ale przeciwnie – wzrastał i przynosił owoce”.

 

 

O sprawiedliwe relacje między ludźmi i narodami oraz lojalny dialog Papież nie tylko apelował. Sam dawał przykład, jak w takich kontaktach kierować się sprawiedliwością, szacunkiem i prawdą. Ukazywał to także w odniesieniu do relacji międzyreligijnych, zwłaszcza chrześcijańsko-żydowskich. 11 kwietnia 1997 r. Jan Paweł II spotkał się z Papieską Komisją Biblijną. Obradowała ona pod przewodnictwem kard. Josepha Ratzingera, jego przyszłego następcy na Stolicy Piotrowej, a wówczas prefekta Kongregacji Nauki Wiary, na temat: „Relacje między Nowym a Starym Testamentem, między chrześcijanami a Żydami”. Papież podkreślił, że sprawa ta jest zasadnicza dla właściwego rozumienia tajemnicy Chrystusa i tożsamości chrześcijańskiej. Przypomniał, że już w II wieku chrześcijaństwo stanęło przed pokusą oderwania Nowego Testamentu od Starego, gdy Marcjon twierdził, że starotestamentalny Bóg był mściwy i krwiożerczy, a dopiero Nowy Testament objawił Boga miłosiernego. Kościół odrzucił wtedy ten błąd, przypominając, że już w Starym Testamencie mowa o dobroci Boga. W naszych czasach jednak znów się pojawia pokusa marcjonizmu, a jeszcze częściej niewiedza co do głębokich więzi Starego i Nowego Testamentu, rodząca przekonanie, że chrześcijan nic nie łączy z Żydami.

 

 

„Stulecia uprzedzeń i wzajemnej wrogości wydrążyły głęboką przepaść, którą Kościół stara się teraz zasypać, przynaglany ku temu przez nauczanie Soboru Watykańskiego II – powiedział Papież Polak. – Nowe lekcjonarze liturgiczne przyznały więcej miejsca tekstom starotestamentowym, a Katechizm Kościoła Katolickiego czerpie nieustannie ze skarbca Pisma Świętego. W rzeczywistości nie można wyrazić w pełni tajemnicy Chrystusa nie odwołując się do Starego Testamentu”.

 

 

Jan Paweł II wskazał, że ludzką tożsamość Jezusa określa się wychodząc od Jego związków z ludem Izraela i z dynastią Dawida. Nie chodzi przy tym wyłącznie o przynależność fizyczną:

 

 

„Uczestnicząc w obrzędach sprawowanych w synagodze, gdzie odczytywano i komentowano teksty Starego Testamentu, Jezus poznawał je także jako człowiek, karmił nimi swojego ducha i serce, posługiwał się nimi w modlitwie i szukał w nich wskazań dla swojego życia. Stał się w ten sposób prawdziwym synem Izraela, mocno zakorzenionym w długiej historii swojego ludu. Gdy zaczął głosić i nauczać, czerpał obficie ze skarbca Pisma, wzbogacając go o nowe inspiracje i nieoczekiwane rozwiązania”.

 

 

Papież zwrócił uwagę, że celem tych nowości wnoszonych przez Jezusa nie było bynajmniej obalenie starego Objawienia. Chodziło Mu, przeciwnie, o doprowadzenie tego Objawienia do doskonałości, do wypełnienia.

 

 

„Spotykając się z coraz bardziej zdecydowanym sprzeciwem, któremu musiał stawiać czoło aż po Kalwarię, Jezus odczytywał to doświadczenie w świetle Starego Testamentu, gdzie mowa jest o losie, jaki przypada w udziale prorokom – stwierdził Ojciec Święty. – Wiedział też ze Starego Testamentu, że miłość Boża ostatecznie zawsze zwycięża. Pozbawić Chrystusa więzi ze Starym Testamentem znaczy zatem oderwać Go od korzeni i ogołocić Jego tajemnicę z wszelkiego sensu. Wcielenie bowiem, aby miało sens, musiało być poprzedzone wielowiekowym przygotowaniem. W przeciwnym razie Chrystus jawiłby się niczym meteor, który przypadkiem trafił na ziemię, pozbawiony wszelkich więzi z ludzką historią”.

 

 

Papież przypomniał, że Kościół od samego początku dobrze rozumiał zakorzenienie Wcielenia Syna Bożego w historii, a w konsekwencji przyjął w pełni przynależność Chrystusa do dziejów ludu izraelskiego. Uznał, że żydowski Stary Testament to pozostające zawsze w mocy Słowo Boże, skierowane także do niego, a nie do samych tylko synów Izraela. Tę kościelną świadomość istotnych więzi ze Starym Testamentem trzeba podtrzymywać i odnawiać. Jan Paweł II wyraził przekonanie, że znacznie przyczynią się do tego prace prowadzone przez Papieską Komisję Biblijną. Zaznaczył, że jej członkowie mają pomagać chrześcijanom, by dobrze zrozumieli swą własną tożsamość. Określa ją przede wszystkim wiara w Chrystusa, która jednak wiąże się nierozerwalnie ze Starym Testamentem, bo jest wiarą w Tego, który umarł i zmartwychwstał „zgodnie z Pismem” (1 Kor 15, 3-4).

 

 

„Chrześcijanin musi wiedzieć, że opowiadając się za Chrystusem stał się «potomstwem Abrahama» (Ga 3, 29) i został wszczepiony w szlachetną oliwkę (por. Rz 11, 17. 24), to znaczy włączony w lud Izraela, aby być «z tym samym korzeniem złączony i na równi z nim czerpać soki oliwne» (por. Rz 11, 17) – mówił Jan Paweł II. – Jeżeli jest o tym głęboko przekonany, nie może pozwolić, aby Żydzi – tylko dlatego, że są Żydami – byli pogardzani albo, co gorsza, prześladowani. Mówiąc to, nie zapominam, że w Nowym Testamencie znajdujemy wyraźne ślady napięć, jakie istniały między pierwszymi wspólnotami chrześcijańskimi a pewnymi ugrupowaniami Żydów-niechrześcijan. Sam św. Paweł poświadcza w swoich listach, że jako Żyd-niechrześcijanin gwałtownie prześladował Kościół Boży (por. Ga 1, 13; 1 Kor 15, 9; Flp 3, 6). Te bolesne wspomnienia trzeba przezwyciężyć miłością, zgodnie z przykazaniem Chrystusa. Praca egzegetów musi zmierzać zawsze w tym kierunku, a w ten sposób przyczyniać się do łagodzenia napięć i usuwania nieporozumień”.

 

 

Jan Paweł II troszczył się o pokój na całym świecie. Podczas jego pontyfikatu obok Bliskiego Wschodu czy Czarnego Lądu do miejsc globu najbardziej dotkniętych wojną należał Półwysep Bałkański. Szczególnie ucierpiała Bośnia i Hercegowina. Papież miał już przygotowaną wizytę w stolicy tego kraju Sarajewie w 1994 r., ale mógł się tam udać dopiero trzy lata później. Miasto było dla niego ważne także ze względu na dawną tam tradycję współistnienia wyznawców różnych religii: chrześcijaństwa – jako katolicyzmu i prawosławia, oraz islamu i judaizmu. Dlatego odbył osobne spotkania z przedstawicielami każdej z tych wspólnot religijnych. Przemówienie do Żydów wygłosił 13 kwietnia w siedzibie katolickiego arcybiskupa Sarajewa. W naszym radiowym archiwum nie zachował się zapis dźwiękowy, ale znany jest tekst. Jan Paweł II wskazał, że duchowe dziedzictwo łączące Żydów i chrześcijan to drogowskaz do pokoju i zgody:

 

 

„Pokój jest darem Najwyższego, ale jest też zadaniem człowieka. Musimy zatem modlić się o niego, a zarazem przyczyniać się do owocowania Bożego dzieła przez konkretne decyzje, postawę szacunku, czyny braterstwa. Ten wysiłek wymaga od każdego nawrócenia serca, na które Bóg odpowiada obfitym błogosławieństwem. Idźmy zatem odważnie, jako prawdziwi bracia i spadkobiercy obietnic, drogą pojednania i wzajemnego przebaczenia. Taka jest wola Boża: «Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca», a «bliźniego swego jak siebie samego» (Pwt 6, 5; Kpł 19, 18). My, świadkowie Dekalogu, wiemy dobrze, że możemy w pełni przestrzegać przykazania «Nie zabijaj» tylko wówczas, gdy wielkodusznie wypełniamy przykazanie miłości. Wspierani pomocą Bożą chcemy iść tą drogą, aby budować społeczeństwo, w którym nie trzeba już będzie opłakiwać nieszczęść spowodowanych przez niegodziwe czyny człowieka. Społeczeństwo, w którym wszyscy będą wspólnie kształtować nową cywilizację, opartą na fundamencie prawdziwej miłości do wszystkich”.

 

 

 

A. Kowalski, rv

 

 

 

ŹRÓDŁO: