Dziecko niepełnosprawne w rodzinie - kara za grzechy rodziców czy Boże błogosławieństwo? |
Wpisany przez TOMASZ32-VAD |
niedziela, 30 września 2012 23:10 |
"Czy pojawienie się dziecka niepełnosprawnego w rodzinie to kara za grzechy rodziców, czy też forma Bożego błogosławieństwa dla nich?"
Każdy człowiek jest dla Boga Jego ukochanym dzieckiem. Bóg nie dzieli ludzi na mniej i bardziej sprawnych. Bóg, który jest Miłością nie potrafi nie kochać najbardziej nawet niesprawnego fizycznie, czy intelektualnie swojego dziecka. Wręcz przeciwnie, im bardziej Jego dziecko jest niesprawne, przez innych niekochane, odrzucane, cierpiące, tym bardziej nad nim się pochyla. Dla Boga jest ono perłą o niezwykłym blasku, skarbem, którego wartość jest trudna do oceny. Ojcowska miłość Boga jest dla człowieka niewyobrażalna.
Dziecko nigdy nie może być karą Boga, za grzechy i nieodpowiedzialność, czy niedojrzałość rodziców, tym bardziej dziecko mniej sprawne, czy niesprawne nie może być i nie jest w rękach Boga „sposobem” ukarania za „coś” rodziców. Nie może tak być, bo Bóg jest Miłością, jej pełnią.
Bóg pragnie, abyśmy na Jego wzór kochali każde dziecko. Odwrotnością miłości zawsze jest jakiś trud, wysiłek, poświecenie, cierpienie. Wzorem dla rodziców i dla każdego człowieka jest Jezus cierpiący z miłości dla nas i za nas. W ostateczności Jego ukrzyżowana miłość otworzyła nam niebo, podarowała nam zbawienie. Jego ból, cierpienie były i wciąż są dla nas błogosławione. Dlatego dziecko niepełnosprawne musi być postrzegane przez jego rodziców jako trudne, wymagające poświecenia błogosławieństwo. Wysiłek konieczny dla obdarzenia miłością i trudem wychowania, wykształcenia takiego dziecka pozwala rodzicom odkryć prawdę o powołaniu do miłości i do macierzyństwa, czy ojcostwa. Uczy jak wzrastać duchowo i jak upodabniać się do Boga, który jest Miłością.
Jakże często mądrzy rodzice po trudnym okresie dojrzewają do autentycznej ‘umiejętności kochania’ swojego dziecka i dziękują Bogu za nie, jako za niezwykły dar, a równocześnie błogosławieństwo. Może pozostaliby na poziomie osobistego rozwoju jako egoiści, gromadzący rozmaite doczesne dobra, nie rozumiejący, co znaczy ‘kochać’, bo droga do Boga - Via ad Deum stała się dla nich teoretyczną abstrakcją.
o. Ludwik Kaszowski
|
Poprawiony: niedziela, 30 września 2012 23:38 |
Menu
Wiadomości
Statystyki
Dziś | 2882 | |
Wczoraj | 2121 | |
Ten tydzień | 11391 | |
Poprzedni tydzień | 26120 | |
Ten miesiąc | 80441 | |
Poprzedni miesiąc | 212556 | |
Ogólnie | 35382973 |