Słowo Boże źródłem formowania sumienia PDF Drukuj Email
Wpisany przez Beata   
niedziela, 17 listopada 2013 13:52

Ważnym źródłem kształtowania sumienia jest konfrontacja ze słowem Bożym. Jest ono niczym miecz obosieczny, przecinający myśli ludzkie. Starzec Symeon przepowiada Maryi, że za sprawą Jej Syna wyjdą na jaw myśli wielu ludzi. Dopóki słuchamy tylko siebie, narażamy się na niebezpieczeństwo stworzenia sobie własnego obrazu Boga i siebie. Kontemplacja słowa Bożego odkrywa przed nami, w którym miejscu zasklepiliśmy się w miłych dla nas rozmyślaniach i staliśmy się ślepi na wolę Bożą, zawsze stanowiącą dla nas wyzwanie. Czasem wolelibyśmy Boga, który jest potwierdzeniem nas samych. Słowo Boże może nas wtedy uwolnić od uwikłania w siebie i wykorzystywania Boga dla własnych celów.

 


Z drugiej strony nie możemy też wykorzystywać słowa Bożego, jako groźnej, napawającej lękiem broni, aby niszczyć samych siebie. Słowo Boże pragnie nas raczej przybliżyć do nas samych, do naszej prawdziwej istoty. Św. Augustyn w klasycznym tekście ukazuje nam, w jaki sposób słowo Boże może nas doprowadzić do wewnętrznej jedności, do pogodzenia się ze sobą.

 

 

Oto, co mówi na ten temat: „Słowo Boże jest przeciwnikiem twojej woli, dopóki nie stanie się sprawcą twego zbawienia. Dopóki jesteś wrogiem samego siebie, również słowo Boże jest twoim wrogiem. Bądź przyjacielem siebie, a wówczas słowo Boże pozostanie w zgodzie z tobą”. Jeśli słowo Boże powoduje w nas irytację, jeśli właściwie zrozumiemy to znaczy, że nie jesteśmy w zgodzie z salowo Boże, staniemy się mym sobą, że mamy fałszywy obraz siebie. Przyjaciółmi samych siebie. Wówczas też mamy kontakt nie z prawdziwym sumieniem, lecz tylko z naszym super-ego, skąd płyną głosy rodziców, czyniące nas wrogami samych siebie. Jeśli właściwie zrozumiemy słowo Boże, staniemy się przyjaciółmi samych siebie, zaczniemy traktować siebie przyjaźnie.

 

 

Tradycja mówi, że powinniśmy kształtować nasze sumienie w oparciu o przykazania Boże. Jest to niewątpliwie ważne. Muszę zadać sobie pytanie, czy pozostaję w zgodzie z normami. Jeśli jakiejś normy nie jestem w stanie respektować, winieniem się zastanowić, czy jest to z mojej strony tylko wygodnictwo i kaprys, czy też ta abstrakcyjna norma nie przystaje do mojej konkretnej sytuacji, bo w moim przypadku ważniejsze są inne zasady. Nie mogę jednak iść na łatwiznę. Norma jest wyzwaniem, któremu mam stawić czoło. Aby złamać normę, muszę mieć dostateczne uzasadnienie. Muszę się zastanowić, czy odrzucając ją nie burzę swego pokoju wewnętrznego i czy pozostaję wówczas w zgodzie ze sobą. Czy nie chodzi tylko o odrzucenie wszelkich nakazów, jako takich? Czy nie mylę buntu przeciw normie z buntem przeciwko rodzicom, z buntem przeciwko wszelkim autorytetom? W normach, nakazach znajduje wyraz doświadczenie minionych pokoleń, dlatego nie mogę ich po prostu odsunąć na bok. Muszę podjąć z nimi dyskusję. Tylko wówczas będę w stanie poznać, w którym miejscu norma nie stosuje się do mnie, a sumienie nakazuje mi pójść inną drogą.

 

 

 

autor: ks. Józef Pierzchalski SAC

 

 

 

 

źródło: